środa, 9 grudnia 2015

Spełnienie zawodowe

Czy zastanawialiście się, czym dla Was jest spełnienie zawodowe? Określoną sumka na koncie co miesiąc czy możliwość wyrażenia siebie poprzez realizowanie pomysłów, które faktycznie nas kręcą...

W poprzednim poście przytoczyłam pytanie, które ma nam pomagać w podejmowaniu codziennych decyzji. W wolnym tłumaczeniu - czy to co chcę zrobić sprawi, że poszybuję dalej i szybciej osiągnę swój cel?

Jak odnaleźć się z takim idealistycznym podejściem w szarej rzeczywistości? Moim zdaniem na pewno trzeba się orientować w owej rzeczywistości i zdawać sobie sprawę z tego, jakie istnieją możliwości i ewentualne ścieżki działania. Dlatego tak ważna jest wymiana informacji, umiejętność słuchania i zadawania pytań. Nie musimy się na wszystkim znać, ale warto wiedzieć gdzie zapukać by zdobyć to, czego chcemy.

Te stwierdzenia maja uniwersalny charakter. W zależności, co jest naszym celem, spełnienie zawodowe będzie się różnie kształtować. Swoje doświadczenia zaczęłam zbierać 7 lat temu, gdy po raz pierwszy poszłam na akcję promocyjną, jako hostessa. Od tego czasu, stale szukałam czegoś innego, lepszego, bardziej opłacalnego... Potem przyszedł moment, w którym chciałam czegoś bardziej stabilnego. Zwłaszcza, że studiowałam zaoczenie i miałam spore zobowiązanie finansowe z tego tytułu. Gdy już znalazłam etatową pracę, spędziłam w korporacji 3 lata i 3 miesiące... Przez następny rok szukałam i to bardzo intensywnie. Nie będę zdradzać szczegółów, ale finalnie stanęło na tym, że to co dotychczas wydawało się wartością, mam tu na myśli stałą pracę - nagle zaczęło doskwierać, bo uniemożliwia rozwój osobisty i zawodowy w tematyce, który faktycznie jest mi bliski.

Czy Wy też dostrzegacie ten problem, że wiele wykształconych osób pracuje poniżej swoich kwalifikacji i nie ma możliwości wykorzystania swojego potencjału? Owszem są korporacje, ale nie wszyscy chcą w nich ugrzęznąć. Jeśli ktoś wychyla się z tego schematu musi pogodzić się z pracą na stanowisku sprzedawcy. Ok, różnie się to kończy czasem na stanowisku handlowca, czasem doradcy, ale generalnie sprowadza się to do marginalnej roli w firmie ujętej w ryzach planu sprzedażowego. Które małe i średnie przedsiębiorstwo zatrudni na stanowisko zarządcze kogoś z zewnątrz - nie z rodziny lub znajomych w momencie, gdy właściciele nie mają odpowiednich kompetencji i nie chcą ich zdobyć? Wśród wielu przedsiębiorców nie ma miejsca na tego typu działania ze względu na niski poziom świadomości, zagrożeń oraz zaufania wobec drugiej osoby (w szczególności w ich kompetencje).

Ha! i tu właśnie uderzamy w sedno, a kto potrafi badać kompetencje? Czy w ogóle wiemy, na jakich kompetencjach nam zależy? Czasem wybory pracodawców są tak absurdalne, wybierają kandydata tylko, dlatego że nas oczarował w pierwszej chwili. Mało tego... Informujemy pracodawcę o pewnych ograniczeniach i cechach naszego charakteru a on i tak nas zatrudnia, mimo że gdyby rzetelnie przedstawił sytuację i kulturę, jaka panuje w firmie sami byśmy się nie zdecydowali na pracę u takiego pracodawcy. Dobrnęłam, więc do drugiego dna. Niestety... niektóre firmy, z którymi dotychczas współpracowałam mają skandaliczną kulturę pracy, a etyka to czysta fikcja podpisana na corocznym oświadczeniu lub pozór, gdy nie wysilą się nawet na sporządzenie takowego kodeksu.

Czy wszędzie jest tak samo? Hmm... mam nadzieję, że nie, ale zaprzestaję już poszukiwania ambitnych prac, w których zrobię karierę. Wierzę w swoją moc sprawczą i w to, że uda mi się stworzyć coś swojego. Oczywiście nie wiem czy uda się to w państwie bezprawia z jakim obecnie mamy do czynienia... ale trzeba wierzyć i żyć tu i teraz w zgodzie na naszymi przekonaniami i wartościami.

To chyba kwintesencja tego czym jest spełnienie zawodowe, robienie czegoś zgodnego z naszymi wartościami i przekonaniami, a jednocześnie zarabiać na tym godziwe pieniądze.





środa, 2 grudnia 2015

Rozwój


Tydzień temu wybrałam się do Warszawy na konferencję "Digital University", a dwa tygodnie temu na konferencję "Zostań przedsiębiorcą społecznym. Skorzystaj ze środków RPO WSL 2014-2015" w Katowicach.

Piszę o tym bo moje uczestnictwo w tych wydarzeniach nie było by możliwe gdybym nie zaryzykowała i nie postawiła na własny rozwój. Rezygnację z czegoś bezpiecznego na rzecz wielkiej niewiadomej. Wiedza jaką zdobyłam podczas tych dwóch spotkań jest ogromna i oczywiście w tym poście nie sposób odtworzyć tego co miało na nich miejsce...

Natomiast podzielę się z Wami wskazówką, która na mnie zrobiła największe wrażenie. Jej autorem jest Ivan Hernandez. Przytoczył on opowieść o drużynie wioślarzy, która wygrywała zawody na swoim poletku, jednak w zawodach międzynarodowych owszem, zajmowali wysokie pozycje jednak nigdy nie udawało im się stanąć na podium, Postanowili zmienić taktykę działania i zadawać sobie pytanie:"Will it make the boat go faster?"

Czy to co robimy, faktycznie sprawia, że zmierzamy we właściwym kierunku i przyśpiesza to "naszą łódź" którą chcemy dopłynąć do celu? Może warto przyjeć się naszym codziennym działaniom, którym poświęcamy czas... lub w ogóle zacząć od określenia co jest naszym celem.

Jeśli jesteście zainteresowani tematyką motywacji, planowaniem własnej kariery - jestem otwarta na rozmowę. Wspólnymi siłami, uda się zrobić więcej.