Miałam już dawno o tym napisać, dokładnie 11 listopada... ale
takie zwlekanie przyniosło jeszcze więcej przykładów (niestety bardzo
tragicznych), które unaocznią o co tak naprawdę chodzi w tych obchodach dnia
niepodległości.
Jak dla mnie 11 listopada powinien być
dniem w którym na piedestał wynosi się KULTURĘ, a nie czołgi. Jakby nie patrzeć
to nie czołgiem tudzież inną bronią wywalczyliśmy sobie niepodległość po 123
latach, lecz właśnie dzięki kulturze, która nie została utracona przez pięć
pokoleń w czasie niebytu politycznego.
Zadziwiają mnie pseudonarodowcy, którzy
tak tłumnie przybywają na marsz... czy oni w ogóle mają w tym jakiś
sprecyzowany cel? Hasła Polska dla polaków jest dla mnie śmieszne... Bo niby w
jaki sposób to hasło miało by krzewić nadzieję na odzyskanie niepodległości
gdyby teraz przyszło nam żyć bez własnego państwa na mapie przez 123 lata? Co ci
narodowcy zrobili by pielęgnować swoją polskość?
Bardzo smutne wieści napływają z Paryża,
jednak to jeszcze nie powód by pielęgnować w sobie nienawiść do wszystkiego co
inne i wszystkich, którzy nie mają jasnego odcienia skóry. Naprawdę nie o to tu
chodzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz